AI – nowy wymiar prezentacji nieruchomości

Zdarza się Wam czasem zatrzymać na chwilę i pomyśleć, jak bardzo zmieniła się nasza codzienność w ciągu zaledwie dekady? Mnie ostatnio często nachodzi refleksja, jak ogromną metamorfozę przeszły ogłoszenia nieruchomości – od prostych zdjęć z szerokokątnego aparatu po zaawansowane narzędzia z zakresu AI, które potrafią poprawić niemal wszystko.
10 lat temu? Wystarczył szeroki kąt
Pamiętam doskonale swoje początki w zawodzie. Wtedy szczytem technologicznym był aparat z szerokokątnym obiektywem. Zdjęcia nim wykonane wyróżniały się na tle innych – były jasne, przejrzyste, „profesjonalne”. Sam fakt, że oferta pośrednika zawierała takie fotografie, stanowił przewagę konkurencyjną.
Potem przyszła moda na HDR-y i Photoshop. Rozjaśnianie sufitów, wyciąganie światła z cieni – to było coś! W branży zaczęło się mówić o fotostagingu. Homestaging – dopiero raczkował. Biura nieruchomości promowały się usługą „profesjonalnego przygotowania wnętrza do sprzedaży”. Dziś? To absolutna podstawa. Minimum. Standard.
Smartfony i aplikacje – każdy może być „fotografem”
Dziś wszystko pędzi w zawrotnym tempie. Trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu aparaty w telefonach były, delikatnie mówiąc, przeciętne. Teraz? Prawdopodobnie czytasz ten wpis na smartfonie, który ma więcej funkcji niż mój pierwszy aparat cyfrowy. Sama przyznaję – zdarza mi się „na szybko” zrobić zdjęcia nieruchomości telefonem. I choć nadal wolę pracować ze statywem i aparatem, dla laika różnica bywa niezauważalna. Zwłaszcza że dzisiejsze aplikacje do obróbki robią cuda. Prześwietlone okna? Klik. Krzywa ściana? Klik. Zażółcone światło? Klik – i po sprawie.
Drony i spacery 3D – teraz to już norma
Jeszcze 5–6 lat temu zdjęcia z drona to był hit. Wyróżniały ofertę i przyciągały uwagę. Dziś – to standard. Podobnie jak wirtualne spacery. I tu właśnie dochodzimy do Giraffe360 – narzędzia, które, moim zdaniem, zasługuje na szczególną uwagę.
Technologia wyręcza agentów (i to całkiem skutecznie)
Coraz częściej – szczególnie w większych biurach nieruchomości, które obsługują dużą liczbę ofert i potrzebują automatyzacji – używane jest rozwiązanie Giraffe360.
To urządzenie w zasadzie zastępuje wiele umiejętności, które jeszcze kilka lat temu były niezbędne, by przygotować dobrą sesję zdjęciową. Dziś? Nawet osoba, która nie ma żadnego doświadczenia w fotografii, może w kilka minut „obsłużyć” nieruchomość – po prostu ustawiając kamerę w kilku miejscach i podłączając ją do Wi-Fi. Resztą zajmują się algorytmy i zewnętrzny zespół: skany i zdjęcia trafiają do chmury, gdzie są przetwarzane przez grafików i sztuczną inteligencję. Wszystko przygotowane bez konieczności zatrudniania profesjonalnego fotografa czy samodzielnej obróbki.
Przyznam, że potrafię od razu rozpoznać ofertę przygotowaną tą metodą – zdjęcia mają charakterystyczny styl: są bardzo czyste, neutralne i równomiernie doświetlone. Po prostu estetyczne. To świetne narzędzie dla dużych biur, ale – i tu warto o tym wspomnieć – raczej nie dla prywatnych właścicieli. Giraffe360 działa w modelu subskrypcyjnym (minimum rok), więc to rozwiązanie dostępne głównie dla firm. Nadal uważam, że klasyczna sesja z profesjonalnym fotografem to doskonała opcja – zwłaszcza w przypadku nieruchomości premium – ale dziś, przy odpowiednich narzędziach, można wiele osiągnąć bez całego tego zaplecza. Technologia wyręcza. I to coraz skuteczniej.
Ale… dlaczego wciąż widzę otwarte klapy wc?
Mimo dostępności tych wszystkich narzędzi, na portalach ogłoszeniowych wciąż trafiam na oferty z... cóż, niezbyt przemyślanymi zdjęciami. Nie chodzi o balans bieli czy ostrość – chodzi o detale, które nie powinny trafić do sieci. Mam na myśli na przykład rozrzucone buty w przedpokoju, ubrania na krześle wciśnięte pod stół czy otwarte sedesy (to już branżowy mem).
Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że nie każdy na to zwraca uwagę. Ale ja mam już zawodowo wyczulone oko na takie szczegóły. Bo wystarczy jeden taki element, by zdjęcie straciło cały swój urok.
Tymczasem usunięcie takich „wpadek” z pomocą AI trwa dosłownie minutę. Programy (szczególnie te dostępne w wersjach premium) pozwalają na retusz jednym kliknięciem. Dlatego, gdy widzę takie niedbałe zdjęcie w ogłoszeniu, coś we mnie cicho zgrzyta – bo przecież zadbanie o szczegóły nie wymaga dziś wiele.
Pięknie, ale uczciwie
Na koniec jedno zastrzeżenie – prezentacja ma przyciągać, ale nie przekłamywać. Zdarza się, że rzeczywistość odbiega od tego, co widać na zdjęciach. I tu właśnie wracamy do roli pośrednika – by zadbać o jakość materiałów, ale też o rzetelność oferty. Dobrym zdjęciem można zyskać uwagę, ale tylko uczciwością zbudować zaufanie.
Chcesz wiedzieć, jak wygląda profesjonalna sesja zdjęciowa nieruchomości, albo co można zrobić z pomocą AI? Poniżej zamieszczam przykłady obróbki, które wykonałam w kilka minut. Zobacz, jak bardzo można poprawić pierwsze wrażenie. I jak cienka bywa granica między poprawą a fantazją.
A jeśli planujesz sprzedaż lub wynajem – zapraszam. Zadbam o to, żeby Twoja nieruchomość zaprezentowała się z jak najlepszej strony.
Małgorzata Łupińska
Di Brenta Nieruchomości